NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE III - CZĘŚĆ I - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE III - CZĘŚĆ I

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA



 NAPOMNIENIE TRZECIE
 POSŁUSZEŃSTWO DOSKONAŁE
 CZĘŚĆ PIERWSZA
 
Posłuszeństwo było dla Franciszka tak istotną częścią franciszkańskiego życia, że mówiąc o przyjęciu do Zakonu polecił: "... niech będą przyjęci pod posłuszeństwo" (1Reg 2,9; 2Reg 2,11). Podobnie czyniła św. Klara (R 5). Na pierwszy rzut oka może się nam to wydać niezrozumiałe, gdyż  istotę naszego francisz­kańskiego życia zakonnego przywykliśmy przecież upatrywać w ubóstwie. Dzieje się tak z pewnością dlatego, że oddzielamy posłuszeństwo od ubóstwa, podczas gdy Franciszek bardzo mocno wiązał te postawy ze sobą i nigdy ich nie rozdzielał. Bardzo wyraźnie wskazuje na to trzecie Napomnienie: Rezygnacja z własnej woli

Pan mówi w Ewangelii: Kto nie wyrzekłby się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (por. Łk 14,33); i: Kto chciałby zachować swoje życie, straci je (Łk 9, 24). Ten człowiek opuszcza wszystko, co ma, i traci swoje ciało, który siebie samego oddaje całkowicie pod posłuszeństwo w ręce swego przełożonego. I cokolwiek czyni i mówi, jeśli wie, że nie sprzeciwia się to jego woli, jest to prawdziwe posłuszeństwo, byleby to, co czyni, było dobre. I choćby  podwładny widział coś lepszego i pożyteczniejszego dla swej duszy niż to, co nakazuje przełożony, niech dobrowolnie złoży Bogu z tego ofiarę i niech stara się spełnić życzenie przełożonego. To jest bowiem posłuszeństwo z miłości (1 P 1,22), ponieważ miłe jest Bogu i bliźniemu.

 Jak w większości Napomnień, także i w tym (a ma ono wielkie znaczenie dla życia wspólnego każdej społeczności franciszkańskiej) wychodzi Franciszek od słów Pisma Świętego. Te słowa Chrystusa słyszeliśmy już wielokrotnie. Pełnią one bowiem ważną rolę w wychowaniu do życia zakonnego. Dlatego też powinniśmy je jeszcze raz na nowo odczytać:

Pan mówi w Ewangelii: Kto nie wyrzekłby się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem, i: Kto chciałby zachować swoje życie, straci je.
 
Te słowa kieruje Pan także i do nas! Jego słowa są aktualne i dzisiaj. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że zostaliśmy przez Chrystusa nazwani "prawdziwymi Jego uczniami"? Zwróćmy jednak szczególną uwagę na drugie zdanie! W zasadzie powinno się je przetłumaczyć w ten sposób: "Kto chce uratować samego siebie, siebie utraci". Znacząco brzmią te słowa! Kto zatem chce się zabezpieczyć, ściąga na siebie niebezpieczeństwo, czyli przeciwieństwo tego, co pragnął osiągnąć. Obydwa zdania mają jedną  wspólną myśl: Uczeń Chrystusa musi się wyrzec wszystkiego, musi oddać wszystko, zwłaszcza zaś samego siebie. Chodzi więc w nich przede wszystkim o bezgraniczne ubóstwo. Uczeń Chrystusa nie może bowiem pragnąć zatrzymać cokolwiek dla siebie (Np 11,4). Powinien należeć całkowicie do Boga i pragnąć tylko tego, by stać się Jego własnością.

Ten człowiek opuszcza wszystko, co ma, i traci swoje ciało, który siebie samego oddaje całkowicie pod posłuszeństwo w ręce swego przełożonego.
 
Posłuszeństwo jest więc dla Franciszka - jak z tego wynika - najwyższym stopniem bezgranicznego ubóstwa, ponieważ praktykując je człowiek wyrzeka się własnej woli (por. Np 2,3: Nieposłusznym jest ten, kto "przywłaszcza sobie swoją wolę").  Niezależność woli jest ostatnią z rzeczy posiadanych przez człowieka, której wyrzec się jest mu najtrudniej. Jedynym motywem takiego wyrzeczenia może być pragnienie, aby i w jego życiu urzeczywistniła się wyłącznie wola Boża, jak wyraził to św. Franciszek, upominając braci, aby pomyśleli o tym, że dla Boga wyrzekli się własnej woli (por. 2Reg 10,2).
 
Z pewnością wszyscy chcemy być posłuszni Bogu. To właśnie Jego Słowem chcemy się we wszystkim kierować. Ale przecież On nie ingeruje w sposób widzialny w nasze życie i nie możemy usłyszeć Jego głosu. Bóg posługuje się ludźmi, przełożonymi, których daje nam za pośrednictwem swojego Kościoła. Ludzie ci, pomimo tego, że są narzędziami Boga, są jednak czasem zbyt "ludzcy", co sprawia, że posłuszeństwo staje się często tak uciążliwe. Jak widzimy polega ono rzeczywiście na tym, żeby człowiek opuścił wszystko i wyrzekł się samego siebie, pozwalając kierować i prowadzić się ludziom, którzy zastępują Boga. Posłuszeństwo takie możliwe jest jedynie dzięki wierze, że Bóg działa w swoim Kościele prowadząc go poprzez swoich zastępców: "Błogosławieni posłuszni, gdyż Bóg nie dopuści, by ulegli błędowi" (św. Franciszek Salezy).

I cokolwiek czyni i mówi, jeśli wie, że nie sprzeciwia się to jego woli, jest to prawdziwe posłuszeństwo, byleby to, co czyni, było dobre.

Posłuszeństwo zatem nie obowiązuje wyłącznie w przypadku jakiegoś polecenia, czy też stanowczego żądania, lecz powinno być postawą całego życia. W naszym życiu nie powinno mieć miejsca nic przeciwnego woli przełożonych. Mamy być im posłuszni nawet podczas ich nieobecności, nawet wtedy, gdy jesteśmy sami. Jednak i tu podaje Franciszek pewien warunek: Człowiek - będąc posłusznym - może czynić wyłącznie to, co dobre. Tylko wtedy bowiem będziemy żyć zgodnie z wolą Bożą, która ma się nam objawić w zarządzeniach przełożonego: "To jest prawdziwe posłuszeństwo". Z tego płynie bowiem bardzo ważna nauka dla wszystkich przełożonych ustanowionych przez Kościół: posłuszeństwa mogą żądać jedynie dla spełnienia rzeczy dobrych, to znaczy zgodnych z wolą Bożą. Dlatego łatwiej jest słuchać niż rozkazywać.

I choćby podwładny widział coś lepszego i pożyteczniejszego dla swej duszy niż to, co nakazuje przełożony, niech dobrowolnie złoży Bogu z tego ofiarę i niech stara się spełnić życzenie przełożonego.

Może się zdarzyć, że podwładny zauważy "coś lepszego i pożyteczniejszego" dla swojego życia wewnętrznego. Zdaniem Franciszka jednak ważniejsze i wartościowsze będzie posłuszeństwo, aniżeli uleganie własnym poglądom i sądom: "byleby to, co czyni, było dobre". Dla Franciszka większą wartość ma to, by w ramach posłuszeństwa czynić dobro, aniżeli bez posłuszeństwa zabiegać o rzeczy lepsze. Nie chodzi bowiem o nas, o nasze poglądy i przekonania, ale o wypełnienie woli Bożej - nawet kosztem wyrzeczenia się samych siebie.

I znów dostrzegamy, że doskonałe posłuszeństwo możliwe jest tylko dzięki głębokiej wierze w to, że ostatecznie nasze życie i tak jest w rękach Boga, który wszystkim pokieruje doskonalej, niż my sami byśmy to uczynili. Bóg bowiem wie wszystko lepiej od nas i może swoją wolę realizować tak, jak chce. Dlatego powinniśmy ufnie powierzyć się Jego kierownictwu. Mając tak głęboką wiarę może­my z tego, co zostało rozpoznane jako lepsze i pożyteczniejsze, złożyć Bogu dobrowolną ofiarę, spełniając życzenie przełożonego. W ten sposób posłuszeństwo staje się da­rem, w którym składamy siebie Bogu wyrzekając się wszystkiego - także samych siebie. Ta ofiara posłuszeństwa wprowadza nas w ofiarę Chrystusa, który "uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2,3). Dlatego kontynuuje Franciszek:

To jest bowiem posłuszeństwo z miłości, ponie­waż miłe jest Bogu i bliźniemu.

Posłuszeństwo określa Franciszek także słowami: "prawdziwe i święte posłuszeństwo Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1Reg 5,15). Jezus podobał się Ojcu i zbawił ludzi, ponieważ przywrócił - rozerwaną przez nasze grzeszne nieposłuszeństwo - więź z Bogiem i pojednał nas z Nim. I my w naszym życiu powinniśmy realizować to dobrowolne zrzeczenie się własnej woli, to Jego odkupieńcze posłuszeństwo. Przez nie jednoczymy się z Chrystusem: "To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie" (Flp 2,5).

Poprzez posłuszeństwo bierze człowiek udział wraz z Chrystusem w Jego dziele odkupienia, w Jego dziele zbawczym. Wraz z Chrystusem poświęca własną wolę, aby we wszystkim uwielbić Boga. Takie posłuszeństwo jest "miłe Bogu". To odkupieńcze posłuszeństwo Chrystusa wnosi on także do wspólnoty Kościoła podtrzymując Jego zbawczą i uświęcającą żywotność: dlatego jest ono również "dla zbawienia bliźniego" (polskie wydanie "Pism" św. Franciszka oddaje to przez "miłe bliźniemu"). W tym tkwi wielkość naszego powołania. A zgadzamy się je wypełniać w momencie składania profesji, w której przyrzekamy żyć w posłuszeństwie, w tym "prawdziwym i świętym posłu­szeństwie naszego Pana Jezusa Chrystusa."


PRZEZ POSŁUSZEŃSTWO UCZESTNICZYMY W ODKUPIENIU

W trzecim Napomnieniu dotyka Franciszek spraw, które nas wszystkich w jakiś sposób intrygują. Porusza problemy szczególnie dzisiaj aktualne. Traktuje je bardzo poważnie uznając, że tkwią w samym centrum chrześcijańskiego życia. Wyjaśnienia, które w związku z tym czyni, mogą więc mieć w naszych czasach wielkie znaczenie. Spróbujmy je zatem przedstawić:

1/ Czy jesteśmy gotowi wyrzec się wszystkiego, by wypełnić wolę Boga? Franciszek "mawiał, że ten kto zatrzymał mieszek swego zdania, nie porzucił jeszcze wszystkiego ze względu na Pana" (2C 140). Wyrzeczenie się wszelkiej zewnętrznej własności może przyjść stosunkowo łatwo, a w naszym życiu wspólnotowym, które się tego domaga, może przychodzić jeszcze łatwiej. Wyrzeczenie się natomiast siebie, zapieranie się siebie dzień po dniu, przez całe życie, zawsze i wszędzie, przychodzi z dużym wysiłkiem i będzie z pewnością wraz z wiekiem przychodzić jeszcze trudniej. Dla przyjścia królestwa Bożego jest bardzo ważne, by modląc się "bądź wola Twoja", ofiarowywać jednocześnie siebie samego. To jest właśnie najgłębszy sens posłuszeństwa. Czy jesteśmy do tego przygotowani? Czy modlimy się nieustannie o silną wiarę w Bożą Opatrzność, aby jako ludzie posłuszni służyć nadejściu królestwa Bożego?

2/ Czy jesteśmy gotowi być posłuszni Bogu w osobach Jego zastępców, których dał nam Koś­ciół? Franciszek przypomina nam: "Podwładny powinien traktować swego przełożonego nie jako człowieka, ale jako Tego, dla którego miłości jest podwładnym. A im bardziej godnym wzgardy jest ten, co stoi  na czele, tym bardziej urzeka pokora słuchającego" (2C 151). Czy i my patrzymy na tę rzeczywistość oczyma wiary? Przypomnijmy sobie niewidomego z Ewangelii, który odzyskał wzrok, ponieważ uwierzył (J 9, 1-38). Tak też i my odzyskamy wzrok i będziemy mogli odczytać wolę Bożą, gdy z ufnością będziemy posłuszni naszym przełożonym.

Czy dopuszczamy do siebie myśl, że może zbyt łatwo uchylamy się od obowiązku posłuszeństwa, próbując usprawiedliwić się tym, że przełożony jest przecież człowie­kiem? Mówimy wtedy: "On sam nie robi tego, do czego nas zobowiązuje". "Od tej strony znam go aż za dobrze". "Jako fachowiec znam się na tym chyba lepiej niż on". Zwróćmy jednak uwagę, że trędowaty Syryjczyk Naaman także usiłował wiedzieć lepiej niż prorok Elizeusz, a uzdro­wiony został dopiero wtedy, gdy wyrzekł się swojego zdania i okazał posłuszeństwo, czyniąc to, co "mąż Boży" polecił wykonać (2 Krl 5,1-19).

Lecz trzeba tu rozważyć jeszcze inne niebezpieczeństwo, a mianowicie że podwładny w ślepej służalczości i bezmyślności będzie czynił wszystko, co zostało mu naka­zane nawet wtedy, gdy nie jest to dobre. Co więcej, także wtedy, gdy jest to zło lub grzech. Oponując przeciw takie­mu wypaczeniu, Franciszek pisze: "I żaden człowiek nie może być zobowiązany na mocy posłuszeństwa słuchać kogokolwiek w tym, co jest wykroczeniem lub grzechem" (2LW 41). Chodzi zatem o to, aby będąc posłusznym swoim przełożonym, być posłusznym Bogu.

Posłuszeństwo winno być zachowane po to, by zawsze i wszędzie realizowała się wola Boża. Obydwa przedstawione powyżej niebezpieczeństwa zażegnać może jedynie prawdziwa wiara, która nauczy nas dostrzegać wolę Bożą. Taką wiarą powinniśmy żyć my, posłuszni - to znaczy ludzie słuchający Boga.

3/ Czy jesteśmy gotowi włączyć się w posłuszeństwo Chrystusa? W dzisiejszym świecie panuje tendencja do nieposłuszeństwa względem Boga. Większość ludzi kieruje się wyłącznie własną wolą, kształtuje swoje życie według własnego uznania, nie troszczy się zupełnie o jego zgodność z wolą Bożą. Postawa taka rodzi niebezpieczeństwo, które zagraża wewnętrznemu życiu Kościoła. Niebezpieczeństwo grzechu stanowi, także i dziś, przeszkodę w dostąpieniu zbawienia, które dokonało się poprzez posłuszeństwo Chrystusa. Właśnie z tego powodu tak wielu członków Kościoła nie dostępuje zbawienia. Czy chcemy przyjść z pomocą życiu wewnętrznemu Ciała Chrystusa - Kościoła, tym błądzącym Jego członkom? Przecież "gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki - podobnie gdy jednemu człowiekowi okazywa­ne jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki" (1Kor 12).

Właśnie dzisiaj, jak nigdy dotąd, Kościół potrzebuje naszego posłusznego życia, życia osób zakonnych, które postępują zgodnie z nakazem Pana: "Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem" (J 13,15). W ten sposób możemy pomóc Jezusowi w Jego dziele zbawczym. Z takim też nastawieniem powinniśmy codziennie brać udział w ofierze Chrystusa, we Mszy św. Poprzez Eucharystię właśnie powinniśmy wrastać w Chrystusowe posłuszeństwo aż do śmierci; posłuszeństwo, w którym ofiarujemy samych siebie. Poprzez Najświętszą Ofiarę udzielona nam zostaje codziennie moc, dzięki której możemy nieść swój krzyż, krzyż życia w posłuszeństwie. Tym, którzy będą w ten sposób prowadzić życie, obiecał św. Franciszek specjalne błogosławieństwo: "I jeśli wytrwają w przykazaniach Pana, jak przyrzekli, zachowując Ewangelię i swój sposób życia, niech wiedzą, że żyją w prawdziwym posłuszeństwie i niech będą błogosławieni przez Pana" (1Reg 5,17).

Za: Esser Kajetan, ofm, Le ammonizioni di San Francesco,
 A.S.S.C. Editrice, Roma5,, s. 53-63.
 Tłum.: Innocenty A. Kiełbasiewicz, ofm
Wróć do spisu treści